Po dzisiejszym wpisie będzie można odnieść wrażenie, że mój blog-pamiętnik zrobił się polityczny :)
Przepraszam, ale tak wygląda życie mojej córki!
Trudno, ale po wczorajszym dniu muszę opowiedzieć tę historię.
W czwartek, wczoraj był Dzień Matki. Najpierw wspaniałe życzenia i piękne kwiaty a potem najazd 2 kolegów i 2 koleżanek mojej córki na nasz dom.
Prawie cały czas siedzieli w jej pokoju, ale na obiado-kolację weszli do salonu. Ja kręciłam się po kuchni i słyszałam ciekawą rozmowę.
Nie, nie. Nie podsłuchiwałam, ale siłą rzeczy wszystko było słychać :).
Była to chyba kontynuacja burzliwej dyskusji, która dobiegała do mnie zza drzwi pokoju mojej córki.
Czy młodzi mówili o strojach? - nie!
O szkole? - nie!
O planach wakacyjnych? - nie!
O miłości, uczuciach? - nie!
Rozmawiali o polityce.
Zdziwicie się, jak bardzo dojrzali są teraz młodzi ludzie. Jeden z kolegów córki bardzo zabawnie określił wypowiedź Pana Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wypowiedzi Clintona na temat zagrożenia demokracji w Polsce.
Pamiętacie o co chodzi - kiedy Prezes Kaczyński wysyłał Clintona do odpowiedniego lekarza (w domyśle psychiatry).
I ten kolega (Artur), znakomity umysł matematyczny spuentował to w ten sposób:
"Wcale się nie dziwię, że Kaczyński ma taką umiejętność dostrzegania, kiedy ktoś potrzebuje pomocy specjalisty-psychiatry. W końcu prawie codziennie obcuje z Antonim Macierewiczem. A ostatnio i jego minister, Pan Gowin miał odlot i sugerował, że nieżyjący Kulczyk żyje.
Przez praktykę nabrał wprawy w rozpoznawaniu szaleństwa!"
Uff!
Wróże Arturowi wielką przyszłość w polityce.
A przy okazji, czy Wasze córki też tak zacięcie dyskutują o polityce?
Czy to aby normalne?
Przepraszam, ale tak wygląda życie mojej córki!
Trudno, ale po wczorajszym dniu muszę opowiedzieć tę historię.
W czwartek, wczoraj był Dzień Matki. Najpierw wspaniałe życzenia i piękne kwiaty a potem najazd 2 kolegów i 2 koleżanek mojej córki na nasz dom.
Prawie cały czas siedzieli w jej pokoju, ale na obiado-kolację weszli do salonu. Ja kręciłam się po kuchni i słyszałam ciekawą rozmowę.
Nie, nie. Nie podsłuchiwałam, ale siłą rzeczy wszystko było słychać :).
Była to chyba kontynuacja burzliwej dyskusji, która dobiegała do mnie zza drzwi pokoju mojej córki.
Czy młodzi mówili o strojach? - nie!
O szkole? - nie!
O planach wakacyjnych? - nie!
O miłości, uczuciach? - nie!
Rozmawiali o polityce.
Zdziwicie się, jak bardzo dojrzali są teraz młodzi ludzie. Jeden z kolegów córki bardzo zabawnie określił wypowiedź Pana Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wypowiedzi Clintona na temat zagrożenia demokracji w Polsce.
Pamiętacie o co chodzi - kiedy Prezes Kaczyński wysyłał Clintona do odpowiedniego lekarza (w domyśle psychiatry).
I ten kolega (Artur), znakomity umysł matematyczny spuentował to w ten sposób:
"Wcale się nie dziwię, że Kaczyński ma taką umiejętność dostrzegania, kiedy ktoś potrzebuje pomocy specjalisty-psychiatry. W końcu prawie codziennie obcuje z Antonim Macierewiczem. A ostatnio i jego minister, Pan Gowin miał odlot i sugerował, że nieżyjący Kulczyk żyje.
Przez praktykę nabrał wprawy w rozpoznawaniu szaleństwa!"
Uff!
Wróże Arturowi wielką przyszłość w polityce.
A przy okazji, czy Wasze córki też tak zacięcie dyskutują o polityce?
Czy to aby normalne?
Komentarze
Prześlij komentarz