Synku...To ju偶 drugi raz w tym tygodniu, kiedy kubek wypad艂 mi z dr偶膮cej r臋ki i rozla艂em herbat臋. S艂ysz臋 twoje ostentacyjne westchni臋cie i widz臋 nerwowe ruchy, kiedy sprz膮tasz efekt mojej nieporadno艣ci, a ja prze艂ykam 艂zy.
Obudzi艂em si臋 w nocy w mokrej po艣cieli. Pierwszy raz od siedemdziesieciu lat. Rano nie kry艂e艣 obrzydzenia, znajduj膮c w pralce jawne dowody mojej niedo艂臋偶no艣ci. Dzi艣 ju偶 nie wypi艂em herbaty do kolacji. Ba艂em si臋, ale to nic, wypij臋 rano.
Wyszed艂e艣 do pracy, trzaskaj膮c drzwiami chyba g艂o艣niej ni偶 zwykle. Kiedy sko艅czy艂em przesuwa膰 mi臋dzy palcami stare, drewniane paciorki, posadzi艂em na kolanach, zupe艂nie jak Ciebie kiedy by艂e艣 ma艂y, album ze zdj臋ciami. U艣miecham si臋, a 艂zy kapi膮 na pergamin mi臋dzy stronami. Na tej fotografii masz roczek. Siedzisz w samej pieluszce na dywanie. Tyle razy Ci臋 przewija艂em...
Kilka stron dalej masz trzy lata i w艂a艣nie wyla艂e艣 na siebie ca艂膮 miseczk臋 pomidorowej zupy.
Ludzie m贸wi膮, 偶e staro艣膰 si臋 Panu Bogu nie uda艂a, a ja my艣l臋, 偶e jest bardzo dobrym papierkiem lakmusowym na mi艂o艣膰.
-Tw贸j tata 馃槩
Ludzie m贸wi膮, 偶e staro艣膰 si臋 Panu Bogu nie uda艂a, a ja my艣l臋, 偶e jest bardzo dobrym papierkiem lakmusowym na mi艂o艣膰.
-Tw贸j tata 馃槩
Zostawiam to bez s艂贸w...
Komentarze
Prze艣lij komentarz