Moje powidła


Dawno mnie nie było z kulinarnymi przechwałkami, więc dziś nadrabiam! Z dumą prezentuję cztery słoiki powideł śliwkowych, które zamknęłam jeszcze w październiku.

Najważniejszy jest ich skład i autentyczność. To moje własne przetwory, do których nie dodałam absolutnie żadnych ulepszaczy, sztucznych substancji ani żelatyny – tylko śliwki węgierki i cukier. Osiągnięcie idealnej gęstości i smaku zajęło trochę czasu, ale dzięki temu są naturalnie zdrowe, intensywnie śliwkowe i z pewnością smaczniejsze niż jakiekolwiek kupne. A co równie ważne: te domowe są o wiele tańsze!

Na dodatek, jak widać, dałam drugie życie słoikom! Wykorzystałam opakowania po jogurtach, dając im nowy cel. Od dawna staram się nie generować dodatkowych odpadów i pielęgnować ideę zero waste w mojej kuchni.

#matkanastolatki
#powidła

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sprawdź z jakiego kraju pochodzi Twoje nazwisko?

Japonia jest „pełna stulatków”, czyli historia pewnego oszustwa

Pacjent i gołąb

Nie zaczepiaj nikogo po pięćdziesiątce!

Papa Smerfik - zmarł kolejny aktor z tego kanału "Łysy" czyli Krzysztof

Piernik Lwowski w mym wykonaniu

"Oni zaraz przyjdą tu" - historia jednego utworu (Breakout)