Jestem do długiej rozmowie z przyjaciółką. Po raz kolejny została zraniona przez męża i postanowiła od niego odejść. Chyba dwudziesty już raz! No właśnie. Mimo, że związek jest toksyczny (znam dobrze jej męża), mimo agresji i poniżania którego doświadcza ze strony partnera, dostrzegam syndrom przywiązania się. Moja koleżanka ma małe poczucie własnej wartości a na dodatek jest nieśmiała (ale to może wynikać z pierwszego). Jej mąż ją zdominował, przywiązał do siebie, ograniczył kontakty ze znajomymi a nawet z rodziną. W zasadzie to traktuje ją jak swoją własność. A ona ciągle do niego wraca, już kilkanaście razy. Drogie dziewczyny. Trzeba kiedyś powiedzieć dość . Jeżeli kolejny raz rozstajecie się i po tygodniu, dwóch wracacie licząc na zmiany to nic z tego. Albert Einstein tak kiedyś powiedział o takim zachowaniu: "Definicja szaleństwa to robienie w kółko tego samego, ale oczekiwanie różnych rezultatów".