Dziś przechodząc obok lombardu, zobaczyłam na wystawie w sprzedaży kredki, zwykłe flamastry, piórnik dziecięcy i plecak szkolny. Wyglądały jak żywcem wzięte z wyprawki szkolnej, które otrzymują dzieci za pośrednictwem urzędów miast czy gmin. Widok dziwny, przynajmniej dla mnie, bo zwykle lombardy za szybą wystawową prezentują smartfony, tablety, agd, zegarki, biżuterię itp. A tu flamastry, zwykłe, za 8-10 złotych. Nie wytrzymałam. Weszłam do środka i dowiedziałam się, że lombard ma stały dostęp tego towaru, zwłaszcza wtedy, kiedy do dzieci trafiają przybory szkole fundowane z naszych podatków. Bo jak jeden z klientów lombardu skomentował sprzedawczyni "po co gówniarzowi kredki?". Porażające i pokazujące gdzie (na alkohol) trafia pomoc skierowana do dzieci.