👵 Babcia Macaczka – sklepowa turystka To jest historia o klientce wyjątkowej, o Babci Macaczce . Opowiedziała mi ją koleżanka pracująca w pewnym dyskoncie (nazwy nie podam, bo nie chcę reklamować), która ma u siebie każdego dnia ze dwie-trzy takie klientki. Tym razem będzie o Babci Macaczc e która w odróżnieniu od jej koleżanki z działu spożywczego, nie sprawdza palcem czy masło ma idealną konsystencję, albo odrywa ogonki od bananów, by zaoszczędzić dwa grosze. Nie, to będzie o babci, której terenem łowieckim są stoiska z artykułami przemysłowymi. Babcia Macaczka przychodzi do sklepu nie po to, by coś kupić, ale by fajnie spędzić czas. To jest jej terapia, jej misja i jej żywioł. Zaczyna się od bielizny. Kilka par majtek – damskich, męskich, bez znaczenia. Przecież i tak ich nie kupi. Chodzi o to, by wsadzić dłoń do pudełka, wymacać, czy materiał jest dobry , ocenić splot włókien na podstawie samego dotyku, po czym złożyć ubranie z powrotem, lub po prostu rzucić z powrotem na stoisko....