Impulsem do napisania niniejszego posta stały się wydarzenie w brytyjskim Harlow, gdzie w ostatnim czasie doszło dwukrotnie do pobicia Polaków.
Niestety, była jedna ofiara śmiertelna.
Telewizja, głownie rządowa zaczęła bić na alarm, podkreślając że są to ataki na tle rasistowskim, jacy to źli ci Brytole. Polacy zostali pobici tylko dlatego, że są Polakami!
Chwila, spójrzmy na siebie.
Jeśli prezes dużej partii mówi o zagrożeniu niebezpiecznymi chorobami, które mogą zostać zawleczone przez emigrantów do Polaki, jeśli toleruje się pochody na których niesione są hasła znieważające inne narodowości - to dlaczego tak się oburzamy że na Wyspach robią to samo naszym rodakom?
To są te same epitety, obelgi z którymi spotykają się obecnie na co dzień Polacy w Anglii - inny jest tylko adresat!
A teraz powrót do do moich doświadczeń.
Moja córka chodząc do przedszkola nie była ani za niska ani za wysoka, ani za chuda ani za gruba. Nie miała problemów w kontaktach z rówieśnikami, potrafiła dobrze dawać sobie radę w grupie. Ale od początku starałam się jej wpoić pewne zasady.
Że trzeba słuchać innych, że trzeba respektować prawo cudzej własności, że różnice fizyczne czy kulturowe to normalna sprawa i trzeba je akceptować.
To w przedszkolu zaczyna się socjalizacja.
Tu, jak również w domu rodzinnym kilkulatek odbiera naukę, czy powinien niepełnosprawnemu koledze podać rękę, gdy ten wchodzi na schody, czy też ma go popchnąć.
Bo jest inny!
Do naszego przedszkola, do grupy "Biedroneczki" razem z moją córeczką chodził chłopczyk o imieniu Ali.
Sympatyczny, z pięknymi kręconymi włoskami, o mocno śniadej cerze.
Muszę pogratulować wychowawczyni grupy, do której chodziła moja mała. Na pierwsze spotkanie z dziećmi poprosiła tatę Alego, rodowitego Algierczyka. Opowiadał on przedszkolakom o swoim kraju, dlaczego przyjechał do Polski (był lekarzem) i dlaczego jego syn wygląda trochę inaczej niż dzieci w Polsce.
Piękna lekcja wychowawcza.
A dzieci?
Dzieci zdały egzamin, nigdy nie było przypadku, by pod adresem chłopca pojawiły się jakiś nieprzyjemne epitety.
Niestety, była jedna ofiara śmiertelna.
Telewizja, głownie rządowa zaczęła bić na alarm, podkreślając że są to ataki na tle rasistowskim, jacy to źli ci Brytole. Polacy zostali pobici tylko dlatego, że są Polakami!
Chwila, spójrzmy na siebie.
Jeśli prezes dużej partii mówi o zagrożeniu niebezpiecznymi chorobami, które mogą zostać zawleczone przez emigrantów do Polaki, jeśli toleruje się pochody na których niesione są hasła znieważające inne narodowości - to dlaczego tak się oburzamy że na Wyspach robią to samo naszym rodakom?
To są te same epitety, obelgi z którymi spotykają się obecnie na co dzień Polacy w Anglii - inny jest tylko adresat!
A teraz powrót do do moich doświadczeń.
Moja córka chodząc do przedszkola nie była ani za niska ani za wysoka, ani za chuda ani za gruba. Nie miała problemów w kontaktach z rówieśnikami, potrafiła dobrze dawać sobie radę w grupie. Ale od początku starałam się jej wpoić pewne zasady.
Że trzeba słuchać innych, że trzeba respektować prawo cudzej własności, że różnice fizyczne czy kulturowe to normalna sprawa i trzeba je akceptować.
To w przedszkolu zaczyna się socjalizacja.
Tu, jak również w domu rodzinnym kilkulatek odbiera naukę, czy powinien niepełnosprawnemu koledze podać rękę, gdy ten wchodzi na schody, czy też ma go popchnąć.
Bo jest inny!
Do naszego przedszkola, do grupy "Biedroneczki" razem z moją córeczką chodził chłopczyk o imieniu Ali.
Sympatyczny, z pięknymi kręconymi włoskami, o mocno śniadej cerze.
Muszę pogratulować wychowawczyni grupy, do której chodziła moja mała. Na pierwsze spotkanie z dziećmi poprosiła tatę Alego, rodowitego Algierczyka. Opowiadał on przedszkolakom o swoim kraju, dlaczego przyjechał do Polski (był lekarzem) i dlaczego jego syn wygląda trochę inaczej niż dzieci w Polsce.
Piękna lekcja wychowawcza.
A dzieci?
Dzieci zdały egzamin, nigdy nie było przypadku, by pod adresem chłopca pojawiły się jakiś nieprzyjemne epitety.
Komentarze
Prześlij komentarz