Niedawno wyczytałam, że Słowacy zbadali zawartość produktów spożywczych sprzedawanych przez jedną z sieci. Porównali skład sprzedawanego w kartoniku soku pomarańczowego w sklepach w Bratysławie, ze składem tego samego produktu kupionego w małym mieście w Austrii. Okazało się, że ten z Austrii ma w składzie sporo soku, ale ten kupiony na Słowacji nie ma go wcale, zawiera za to wiele szkodliwych substancji! To pokazuje jacy jesteśmy naiwni i co można nam wcisnąć jeśli zastosuje się odpowiedni chwyt reklamowy, propagandowy. Tak zmanipulowani kupujemy kartonik na którym znajduje się napis sok pomarańczowy za 1,99 zł, nie zastanawiając się nawet nad tym, że w tym samym supermarkecie, leżące na półce dalej świeże owoce kosztują 4 zł. Razem ze skórką i pestkami! Dlatego nie dziwi mnie że sąsiadka oglądająca tylko jedynie słuszną telewizję za łzami w oczach opowiada jaki to sukces w Brukseli osiągnęła pani premier.