Przejdź do głównej zawartości

Rocznica katastrofa łodzi na jeziorze Gardno, zginęło 25 osób, w tym 21 dziewczynek

Dzisiaj, 18 lipca, przypada rocznica tragicznej katastrofy na jeziorze Gardno. W dniu 18 lipca 1948 roku zatonęły tam dwie łodzie rybackie z pasażerkami. W głębinach jeziora życie straciło 25 osób, w tym 21 młodych harcerek.

Tragiczny rejs został zorganizowany dla harcerek z Łodzi z 15 Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerek im. „Zośki” działającej przy Szkole Powszechnej nr 161 w Łodzi. Przebywały one w lipcu 1948 na obozie letnim w Gardnie Wielkiej, położonej nad brzegiem jeziora Gardno.
18 lipca harcerki miały popłynąć przez jezioro dwiema łodziami rybackimi do Rowów. 
Większa, motorowa łódź mogła pomieścić 12–14 osób, natomiast druga, mniejsza, płaskodenna i bez napędu najwyżej 6–7. 

Niestety, w obu łodziach, mogących pomieścić około 20 osób, popłynęły łącznie aż 42 osoby. Było to 36 dziewczynek i 6 osób dorosłych (4 kobiety oraz przewoźnik i mechanik). Przed rejsem organizatorzy byli ostrzegani przez rybaków mieszkających w Gardnie, że zabierają na łodzie za dużo osób, ale ostrzeżenia zostały zignorowane.
Co ważne, opiekunka innej drużyny harcerskiej uznała rejs za niebezpieczny i zawróciła swoją grupę z tej wycieczki.

Łodzie miały do pokonania ponad siedem kilometrów do Rowów, przez jezioro Gardno na jego przeciwny, północno-zachodni kraniec. Większa łódź holowała mniejszą na krótkim łańcuchu, co uniemożliwiało wykonanie sprawnego zwrotu.
Od początku przeciążone łodzie silnie się kołysały, a w trakcie rejsu dziewczynki podniosły alarm, że większa łódź przecieka i pod ich nogami zbiera się woda. Wkrótce zgasł silnik i mechanik nie potrafił go uruchomić, a fale na jeziorze rozkołysały łodzie jeszcze bardziej. Przewoźnik i mechanik nie panowali nad sytuacją; próbowali wybierać wodę czerpakiem, a ich nerwowe rozmowy wywołały przerażenie dzieci. 
Przewoźnik zaczął przerzucać dziewczynki z przeciekającej motorówki do drugiej, mniejszej łodzi. Gdy przerzucił ich kilka, mniejsza łódź, gwałtownie przeciążona, nabrała wody całą szerokością burty i błyskawicznie się przewróciła. Uderzyła rufą o dno, a podtrzymywany łańcuchem dziób pozostał na powierzchni; ostatnia z przenoszonych dziewczynek wpadła bezpośrednio do wody. Szarpnięcie tonącej łodzi, fale i miotanie się pasażerów spowodowały po chwili wywrócenie się do góry dnem większej, przeciekającej łodzi motorowej. Do wypadku doszło w odległości około kilometra od brzegu.

Na łodziach nie było środków ratunkowych. Z dziewczynek, wychowywanych w czasie okupacji i mieszkających w położonym z dala od dużych akwenów mieście, prawdopodobnie tylko dwie umiały pływać. Jedynym punktem oparcia była przewrócona do góry dnem łódź z silnikiem. Dziewczynki usiłowały więc wczołgać się na tę łódź, na której schronienie znaleźli też obaj mężczyźni. 

Zofia Jackowska (wówczas Erdman), harcerka, która przy próbie przeniesienia jej do mniejszej łodzi wpadła bezpośrednio do wody, po wczołganiu się na przewróconą łódź motorową usłyszała od jednego z przewoźników, że przewrócona łódź też zatonie. Ponieważ dziewczynka trenowała pływanie sportowe, postanowiła sama popłynąć do brzegu. W tym czasie liczne dziewczynki szamotały się w wodzie wokół wywróconej łodzi, usiłując się jej złapać, przy czym łapały się wzajemnie i odruchowo wciągały pod wodę. Inna z harcerek zachowała zimną krew i widząc, co się dzieje wokół łodzi, desperacko odpłynęła. Mimo że w zasadzie nie umiała pływać, zdołała utrzymać się bez pomocy na wodzie i w ostatniej chwili, gdy już traciła siły, została uratowana.

Krzyki tonących niosły się po jeziorze i rybacy z Gardny Wielkiej, usłyszawszy je, natychmiast popłynęli na ratunek, biorąc wszelkie łodzie, jakie tylko znaleźli na brzegu. Jedną z pierwszych uratowanych była Zofia Erdman, która przepłynęła w kierunku brzegu znaczną część dystansu. Rybacy podejmowali z wody kolejne ofiary, dopóki starczyło miejsca w ich łodziach, a następnie transportowali je na brzeg. Tam zajmowali się nimi, przybyli na pomoc, mieszkańcy Gardny Wielkiej. W tym czasie nikt z ratujących nie znał zasad reanimacji – udzielający pomocy nie mieli pojęcia, jak przywrócić ofiarom oddech, co zapewne pozwoliłoby ocalić więcej harcerek. Ostatecznie udało się uratować 15 dziewczynek, które utrzymały się na wodzie lub na przewróconej łodzi oraz przewoźnika i mechanika. Śmierć poniosły 4 dorosłe kobiety i 21 dziewcząt.

źródło: Wikipedia

Komentarze

Najpopularniejsze wpisy na blogu

Kto powinien zostać trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej według sztucznej inteligencji

A teraz Was zaskoczę. Od niedawna próbuję w mojej pracy sztucznej inteligencji, bo to bardzo ciekawe narzędzie. Dziś zapytałam GPT kto powinien zostać trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Oto odpowiedź: " Wybór trenera dla reprezentacji Polski w piłce nożnej to temat, który zawsze budzi wiele emocji i debat. W zależności od priorytetów (np. rozwój młodzieży, wynik na dużych turniejach, budowa długofalowego projektu), różne nazwiska mogą wchodzić w grę. Oto kilka kandydatów, którzy mogliby być interesującymi opcjami: 1. Zagraniczny ekspert z doświadczeniem • Roberto De Zerbi : Młody, kreatywny trener, który świetnie radzi sobie z budowaniem drużyn grających ofensywnie (np. Brighton). Ma doświadczenie z polskimi zawodnikami. • Marcelo Bielsa : Znany ze swojej taktycznej wizji i intensywnego stylu gry, choć to ryzykowna opcja ze względu na wymagania i specyficzne podejście. • Hervé Renard : Doświadczony w prowadzeniu reprezentacji, z sukcesami na turniejach międzynarodowych,...

Usta jak u glonojada, czy naprawdę te kobiety się Wam podobają?

To co niektóre kobiety robią dzisiaj z ustami dla mnie jest nieestetyczne. I nie, nie potępiam, bo każdy ze swoim ciałem może robić co chce. Ale dla mnie powieszone usta a'la glonojad wyglądają bardziej śmiesznie niż seksownie. A może nie mam racji? Trzy modelki:

Chusteczką w mrowisko, czyli ludowa metoda leczenia reumatyzmu

Tak do niedawna wyśmiewana i wyszydzana medycyna ludowa wraca do łask.  Stare domowe metody leczenia były oparte na wiedzy wynikającej z wieloletnich doświadczeń, dziś dodatkowo są wsparte badaniami laboratoryjnymi. Kuracja mrówkowa. Jest to metoda stara i sprawdzona. Nie polega wcale na wsuwaniu rąk czy nóg do mrowiska :) wystawiając się na lecznicze ukąszenia, a zastosowaniu zwykłej chustki. Trzeba trochę wzruszyć mrowisko i wrzucić w nie bawełnianą chustkę (może być też inny kawałek materiału). Po 2-3 godzinach strzepujemy mrówki, a chore miejsca owijamy chustką nasączoną kwasem mrówkowym. Pamiętajmy jednak, aby bez potrzeby nie niszczyć mrowiska. Wystarczy tylko lekkie wzruszenie wierzchniej warstwy!

Wilno, każdy Polak powinien tam pojechać

  Wilno, to miasto bliskie sercu każdego Polaka. Byliśmy tam kilka razy, raz nocując przez dwie noce w pobliskich Trokach. Wilno słynie z pięknych barokowych kościołów i pałaców. Ale najwięcej turystów z Polski gromadzi się zawsze przed Ostrą Bramą gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej . Przypomina się wtedy tekst z Pana Tadeusza, tak jakby czas zatrzymał się w miejscu: " I wnet ujrzeli Ostrobramską bramę, Gdzie cudowna Madonna w ciemnej kaplicy Świeciła nad miastem. "

Piękne słowa Piotra Fronczewskiego o matce

To jedne z najpiękniejszych wyznań jakie ostatnio słyszałam. Kto wie, może nawet przez ostatni rok czegoś bardziej wzruszającego nie przeczytałam. Zawsze lubiłam  Piotra Fronczewskiego - aktora, ale teraz zyskał mój szacunek jako człowiek. Piotr Fronczewski o opiece nad 103 letnią matką: "To jest dla mnie niezwykłe i bardzo cenne doświadczenie. Kiedy rano pomagam jej usiąść podaję śniadanie, przytulam na dzień dobry To jest stan , którego nie potrafię opisać Trzymając ją w ramionach mam przecież świadomość , że wziąłem się z niej Dalej nie ma już słów. Jest tylko bliskość. Milczenie. I cisza. Stają mi przed oczyma sceny , gdy to ona opiekowała się mną jako berbeciem. Dzisiaj staję przed nią jako stary człowiek wobec drugiego starego człowieka Ja tę naszą wspólną podróż przez życie rozpatruję w kategoriach cudu .Dziś spłacam dług za jej dobroć ,poświęcenie za te wszystkie lata gdy była dla mnie oparciem... . W tym naszym codziennym przytuleniu się porannym jest czysta miłość i wdz...

Fryzjerka z rynku...

 Fryzjerka z rynku...   reklama czy ostrzeżenie?

Nie żyje Stasiu - Bandyta, bezdomny "aktor" z kanału "Papa Smerfik"

Pewnie pamiętacie, jak kilka dni temu informowałam o śmierci dwóch "aktorów" z filmików które są zamieszczane na kanale  Papa Smerfik.  Ten Youtuber z Ełku, wynajął dom w Orzyszu, gdzie bezdomni lub osoby uzależnione śpią, mieszkają i spożywają alkohol. I umierają.  Kilka dni temu umarła  Marta  i  Pindek , a teraz do tego coraz większego grona dołączył najpopularniejszy z nich wszystkich Stasiu - Bandyta . Dlaczego oni tak szybko umierają? Mam taką tezę. Dawniej, kiedy nie byli tak popularni, alkohol spożywali gdy na niego zapracowali. Albo sprzedając puszki, albo znalezione butelki, albo złom. Czasem ktoś dał im 2 złote. Kiedy zostali "aktorami" i stali się rozpoznawalni, zanotowali stały dopływ gotówki, a wraz z tym zwiększyła się  ilość spożywanego alkoholu. Brak hamulców w przypadku alkoholików szybko zwiększa degenerację organizmu i w efekcie pojawiają się zaburzenia i choroby zwiększające ryzyko śmierci.  Przeczytajcie wcześniejszy wpis z 2...