Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Moje miejsce zaprzyjaźnione: Kościół Świętego Leona i Świętego Bonifacego w Gołdapi.

Jak chyba każdy człowiek tak i ja mam swoje ulubione miejsca, gdzie wracam z sentymentem, gdzie czuję się wspaniale i oddycham pełnią piersią. Dlatego dziś mała wzmianka o Gołdapi, a w zasadzie  o moim zaprzyjaźnionym miejscu - kościele  Św. Leona i Św. Bonifacego  w  Gołdapi  . Budowa obiektu rozpoczęła się w 1891 roku a oddano go do użytku w roku 1894.  Świątynia została konsekrowana przez Biskupa  Andrzeja Thiela  rok później. Wojna łagodnie obeszła się z tym zbudowanym w neogotyckim stylu obiektem. Po wojnie był to jedyny nie zniszczony kościół w  Gołdapi . Świątynia ma trzy drewniane ołtarze a okna w prezbiterium oraz okna w głównym korpusie budynku ozdabiają witraże. Ciekawostką jest to, że od początku  był kościołem Rzymsko-Katolickim, mimo że mieszkańcami  Gołdapi  byli głównie ewangelicy.  Ostatnim księdzem narodowości niemieckiej był  Józef Sauermann  (w latach 1938 - 1945) a pi...

Pogoda dla brodaczy

Przyszedł do naszego domu brodacz.  Ale nie monachijski, tylko taki zwyczajny, męski, młody.  Bródka ładna, starannie przystrzyżona. Stanął w drzwiach do mieszkania, przedstawił się i zapytał o córkę. Była w domu. Nie powiem, ogarnęło mnie zakłopotanie bo gość wyglądał jakby miał z dwadzieścia lat więcej od mojego dziecięcia. Jednak nieco później zostałam uświadomiona, że jest tylko o 3 lata starszy. No tak, nie na darmo mówi się o starych dowcipach - kawały z brodą. Nic tak nie postarza jak broda. Nie, że mam coś przeciwko - każdy wiek ma swoje prawa. W schyłkowym okresie PRL brodę nosili prawie wszyscy jako symbol protestu przeciwko totalitarnej władzy. Dodatkowo modne były małe oporniki wpięte w sweterek. Dziś na ulicach brodaczy coraz więcej. Czy to też symbol protestu przeciwko socjalistycznym rządom PiS? :) A chłopak (kolejny) starający się o względy mojej córeczki - fajny!

Pióro chińskie (Made in China) - czyli dawnych wspomnień czar

Jest taki stary przedmiot w moim domu, (właśnie "nakarmiłam" go atramentem),który darzę dużym sentymentem. Jest to wieczne pióro rodem z Chin, które było moim pierwszym piórem w życiu. No nie chcę powiedzieć, że ten widoczny na zdjęciu przyrząd pisarski to ten, który miałam w szkolnym tornistrze :). Niestety, to szkolne gdzieś zaginęło. Pióro z obrazka ma około 15 lat, ale jak żywo przypomina to z moich wczesnych lat szkolnych. W szkole podstawowej trzeba było pisać piórem by wprawiać rękę. Doświadczona nauczycielka wiedziała co robi. Co prawda dla małego dziecka opanowanie skrobania po papierze i niekontrolowanego wypływu atramentu nie było łatwe, ale charakter pisma wyrabiał się doskonale. A tak przy okazji, nie wiem czy wiecie, ale pióro ze zdjęcia jest dość wierną repliką parkera :) I może dlatego system  gumkowego napełniania atramentu nadal działa prawidłowo. Stalówka mimo wielu lat użytkowania pisze ładnie i cienko.  I kiedy tak klepię w klawiaturę aby u...

Coś z niczego czyli najlepsze są prezenty zrobione samodzielnie

Jest początek listopada, ale co zapobiegliwsi już myślą o prezentach pod choinkę. Nie ukrywam że nie jestem i nigdy nie byłam za hurtowym kupowaniem prezentów w sklepie.  Owszem, odzież, artykuły szkolne - rozumiem. Ale upominki? Zabieramy określoną kwotę pieniędzy, wchodzimy do pierwszego, drugiego i trzeciego sklepu - i kupujemy, byle szybciej, byle co! To jest ł atwe, ale umyka nam coś, co szczególnie w rodzinie lub wśród najbliższych przyjaciół jest cenne: świadomość, że ktoś bliski poświęcił nam swój czas. Sama pamiętam, jak ważne były dla mnie prezenty od mojej babci. Lubiła robótki ręczne i potrafiła wyczarować cuda. Jej zimowe czapki, szaliki czy pięciopalczaste rękawiczki (!) to były prawdziwe dzieła sztuki. Jedne takie znakomite rękawiczki nosiłam z 10 lat, nawet już po śmierci babci. I ten prezent ciągle mi ją przypominał! W domu moja córka również była nauczona robić prezenty samodzielnie. Piękny rysunek, bukiecik wysuszonych kwiatków czy kompozycja z traw z...

Brud za paznokciami

Higiena, dla mnie słowo klucz w stosunkach matka - córka. Nie wiem czy teraz powiem coś odkrywczego, ale uważam, że od dnia kiedy dziecko bez przynaglania zaczyna dbać o higienę - zaczyna dorastać.  I mówię to jako matka dziewczynki, która z definicji bardziej niż chłopiec dba o czystość i porządek. Z domu rodzinnego wyniosłam zamiłowanie do czystości.  I zaskoczę Was, to raczej mój tata przykładał do tego większą wagę niż moja mama. Pamiętam, że kiedy szedł na rynek robić zakupy to zwracał uwagę czy przekupka u której miał zamiar coś kupić, jest czysta. - U tej nie kupujemy, ona ma bród za paznokciami - mówił, nawet jeśli była to handlarka sprzedająca warzywa i siłą rzeczy mogła mieć zaniedbane dłonie. Był też wrażliwy na przygotowanie posiłku. W gościnie u znajomych - prawie nie jadł, a jak już to potrawy, które były długo gotowane (smażone). Nie, to nie obsesja - po prostu tak miał (ma). A porządek w szafach! Równiutko, pięknie poskładane, aż mama zacierała ręce...

Efekt motyla a produktywność

W natłoku informacji które można przeczytać w internecie czasami trudno znaleźć coś wartościowego. Ale dziś chciałam polecić tekst "Efekt motyla". Nie jest co prawda mój, ale polecam jego lekturę z czystym sumieniem - nie będzie to czas stracony :) Wszyscy chcą zarobić więcej pieniędzy, być zdrowsi i w świetnej formie fizycznej. Być może (ha, a nawet jestem pewien) że Ty też chciałbyś zarabiać więcej, być zdrowszym i być bardziej naładowany energię każdego dnia.  Wiesz co Cię wzbrania przed sukcesem ?  To że pewnie myślisz że potrzeba dużych zmian żeby osiągnąć Twój cel… WCALE NIE. Szansa że już wiesz co to jest Efekt Motyla jest bardzo duża, ale w razie gdybyś nie wiedział, to wytłumaczę: Efekt Motyla jest terminem który określa sytuację, w której mała zmiana jednej rzeczy powoduje w czasie olbrzymie konsekwencje i zmiany.  Określenie wzięło się stąd, że wibracja powietrza w atmosferze wywołana przez ruch skrzydła motyla jest niby niewielka, lecz w czasie mo...