Przejdź do głównej zawartości

Niezwykła historia ulicy Krochmalnej (w Warszawie)

Budynek przy Krochmalnej 6, ciekawy element z numerem domu  

Wiecie na pewno, że na moim blogu często zamieszczam informacje o miejscach w które chciałabym pojechać.

Dziś chciałabym napisać o miejscu, które niedawno odwiedziłam - ulicę Krochmalną w Warszawie. W zasadzie przyjechałam zwiedzić Muzeum Polin, ale to temat na zupełnie inny wpis.
Ulica leży na Woli, w miejscu gdzie widać jeszcze ślady "starej" Warszawy. Dawniej ulica zaczynała się przy ulicy Gnojnej (bar u Grubego Joska) po wojnie został "obcięta".

Już geneza nazwy jest ciekawa. Dawnie była to ulica Lawendową co miało związek z położonymi wzdłuż niej, licznymi ogrodami. Obecna nazwa: ulica Krochmalna została jej nadana w roku 1770 i miało to związek z działającą tutaj wytwórnią krochmalu.
Jednak ulica była najbardziej znana z produkcji piwa. Pod koniec XVIII wieku przy ulicy Krochmalnej mieściły się 4 browary!
Kiedy w 1846 roku Błażej Haberbusch i Jan Henryk Klawe kupili działający tu stary browar Ludwika Suchockiego, nie przypuszczali, że po jego rozbudowie w latach 1880–1890 stanie się on największym producentem piwa w Królestwie Polskim].

Ulica Krochmalna w XIX i w XX wieku (do czasów wojny) była zamieszkana głównie przez ludność żydowską. W rejonie tym królowała nędza i nierząd, kwitł nielegalny handel i rządził nią światek przestępczy. Jeśli ktoś przeczytał powieść "Kariera Nikodema Dyzmy" (autorstwa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza), to może zapamięta, że właśnie na ulicy Krochmalnej został zabity Józef Boczek.

Przez krótki (od 1908 do 1914) na Krochmalnej 10 mieszkał Isaak Singer, późniejszy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. 
Ale to nie koniec znanych nazwisk związanych z ulicą Krochmalną. W latach 1911–1912 pod numerem 92 wzniesiono budynek Domu Sierot, założony przez Janusza Korczaka i Stefanię Wilczyńską.

Najtragiczniejsze dzieje tej ulicy to okres II wojny światowej. W listopadzie 1940 wschodnia część ulicy Krochmalnej znalazła się w granicach warszawskiego getta. Dziś można dobrze ustalić jak to wyglądało, bowiem w miejscach gdzie stał mur, zostały wmurowane specjalne oznaczenia z opisem.

Kiedy tak spacerowałam ulicą Krochmalną, mijałam Halę Mirowską, Żelazną Bramę, pozostałości po murach getta, czułam klimat tego miejsca. Warto czasem poznać historię "zwykłych" miejsc.

Google translate:

You know for sure that on my blog I often post information about places I would like to go.

Today I would like to write about a place that I have recently visited - Krochmalna Street in Warsaw. Actually, I came to visit the Polin Museum, but this is a topic for a completely different post.

The street is located in Wola, in a place where you can still see traces of "old" Warsaw. In the past, the street started at Gnojna Street (a bar at Fat Josek's) and was "cut off" after the war.

The genesis of the name is already interesting. It used to be Lawendowa Street, which was related to the numerous gardens situated along it. The current name: Krochmalna Street was given to it in 1770 and it was related to the starch factory operating here.

However, the street was best known for its beer production. At the end of the 18th century, there were 4 breweries on Krochmalna Street!
When in 1846 Błażej Haberbusch and Jan Henryk Klawe bought the old Ludwik Suchocki brewery operating here, they did not expect that after its expansion in the years 1880–1890 it would become the largest beer producer in the Kingdom of Poland].


In the nineteenth and twentieth centuries (until the war) Krochmalna Street was inhabited mainly by the Jewish population. Poverty and harlotry reigned in the area, and illegal trade flourished and was ruled by a criminal world. If someone has read the novel "Kariera Nikodem Dyzma" (by Tadeusz Dołęga-Mostowicz), he may remember that Józef Boczek was killed in Krochmalna Street.

Isaak Singer, who later became a Nobel laureate in literature, lived for a short time (from 1908 to 1914) at 10 Krochmalna Street. But this is not the end of the famous names associated with Krochmalna Street. In the years 1911–1912, at number 92, the building of the Orphans' Home was erected by Janusz Korczak and Stefania Wilczyńska.

The most tragic history of this street dates back to World War II. In November 1940, the eastern part of Krochmalna Street was within the borders of the Warsaw ghetto. Today, you can determine what it looked like, because in the places where the wall stood, special markings with a description were embedded.

When I was walking along Krochmalna Street, I passed Hala Mirowska, the Iron Gate, the remains of the ghetto walls, I felt the atmosphere of this place. Sometimes it is worth getting to know the history of "ordinary" places.


Komentarze

Najpopularniejsze wpisy na blogu

Usta jak u glonojada, czy naprawdę te kobiety się Wam podobają?

To co niektóre kobiety robią dzisiaj z ustami dla mnie jest nieestetyczne. I nie, nie potępiam, bo każdy ze swoim ciałem może robić co chce. Ale dla mnie powieszone usta a'la glonojad wyglądają bardziej śmiesznie niż seksownie. A może nie mam racji? Trzy modelki:

Chusteczką w mrowisko, czyli ludowa metoda leczenia reumatyzmu

Tak do niedawna wyśmiewana i wyszydzana medycyna ludowa wraca do łask.  Stare domowe metody leczenia były oparte na wiedzy wynikającej z wieloletnich doświadczeń, dziś dodatkowo są wsparte badaniami laboratoryjnymi. Kuracja mrówkowa. Jest to metoda stara i sprawdzona. Nie polega wcale na wsuwaniu rąk czy nóg do mrowiska :) wystawiając się na lecznicze ukąszenia, a zastosowaniu zwykłej chustki. Trzeba trochę wzruszyć mrowisko i wrzucić w nie bawełnianą chustkę (może być też inny kawałek materiału). Po 2-3 godzinach strzepujemy mrówki, a chore miejsca owijamy chustką nasączoną kwasem mrówkowym. Pamiętajmy jednak, aby bez potrzeby nie niszczyć mrowiska. Wystarczy tylko lekkie wzruszenie wierzchniej warstwy!

Piękne słowa Piotra Fronczewskiego o matce

To jedne z najpiękniejszych wyznań jakie ostatnio słyszałam. Kto wie, może nawet przez ostatni rok czegoś bardziej wzruszającego nie przeczytałam. Zawsze lubiłam  Piotra Fronczewskiego - aktora, ale teraz zyskał mój szacunek jako człowiek. Piotr Fronczewski o opiece nad 103 letnią matką: "To jest dla mnie niezwykłe i bardzo cenne doświadczenie. Kiedy rano pomagam jej usiąść podaję śniadanie, przytulam na dzień dobry To jest stan , którego nie potrafię opisać Trzymając ją w ramionach mam przecież świadomość , że wziąłem się z niej Dalej nie ma już słów. Jest tylko bliskość. Milczenie. I cisza. Stają mi przed oczyma sceny , gdy to ona opiekowała się mną jako berbeciem. Dzisiaj staję przed nią jako stary człowiek wobec drugiego starego człowieka Ja tę naszą wspólną podróż przez życie rozpatruję w kategoriach cudu .Dziś spłacam dług za jej dobroć ,poświęcenie za te wszystkie lata gdy była dla mnie oparciem... . W tym naszym codziennym przytuleniu się porannym jest czysta miłość i wdz

Nie żyje Stasiu - Bandyta, bezdomny "aktor" z kanału "Papa Smerfik"

Pewnie pamiętacie, jak kilka dni temu informowałam o śmierci dwóch "aktorów" z filmików które są zamieszczane na kanale  Papa Smerfik.  Ten Youtuber z Ełku, wynajął dom w Orzyszu, gdzie bezdomni lub osoby uzależnione śpią, mieszkają i spożywają alkohol. I umierają.  Kilka dni temu umarła  Marta  i  Pindek , a teraz do tego coraz większego grona dołączył najpopularniejszy z nich wszystkich Stasiu - Bandyta . Dlaczego oni tak szybko umierają? Mam taką tezę. Dawniej, kiedy nie byli tak popularni, alkohol spożywali gdy na niego zapracowali. Albo sprzedając puszki, albo znalezione butelki, albo złom. Czasem ktoś dał im 2 złote. Kiedy zostali "aktorami" i stali się rozpoznawalni, zanotowali stały dopływ gotówki, a wraz z tym zwiększyła się  ilość spożywanego alkoholu. Brak hamulców w przypadku alkoholików szybko zwiększa degenerację organizmu i w efekcie pojawiają się zaburzenia i choroby zwiększające ryzyko śmierci.  Przeczytajcie wcześniejszy wpis z 25 listopada:  Umier

Wilno, każdy Polak powinien tam pojechać

  Wilno, to miasto bliskie sercu każdego Polaka. Byliśmy tam kilka razy, raz nocując przez dwie noce w pobliskich Trokach. Wilno słynie z pięknych barokowych kościołów i pałaców. Ale najwięcej turystów z Polski gromadzi się zawsze przed Ostrą Bramą gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej . Przypomina się wtedy tekst z Pana Tadeusza, tak jakby czas zatrzymał się w miejscu: " I wnet ujrzeli Ostrobramską bramę, Gdzie cudowna Madonna w ciemnej kaplicy Świeciła nad miastem. "

Tym tekstem "załatwisz" każdą staruszkę łajającą młodzież

  Ach, ta dzisiejsza młodzież! To zdanie zna chyba każdy młody człowiek. Jest to częsta reakcja na głośne śmiechy młodzieży, na przykład w komunikacji miejskiej czy na ulicach. Moim zdaniem to całkiem normalne, my też zachowywaliśmy się podobnie. Natomiast zastanawiam się, czy jest normalne, to co obserwujemy coraz częściej - grupa młodych ludzi wsiada do autobusu i od razu wyjmuje telefony. Nie śmieją się, nie rozmawiają, tylko przesuwają kciukiem po ekranie, a ich twarze oświetla niebieskawe światło. To wygląda jak scena z filmu grozy! A najlepszy tekst jaki słyszałam na kongresie psychologicznym na temat problemów młodzież był ten greps: "  Głównym problemem współczesnej  młodzieży jest fakt,  że się do niej już  nie zaliczasz."

Fryzjerka z rynku...

 Fryzjerka z rynku...   reklama czy ostrzeżenie?