Przejdź do głównej zawartości

Kawa po staropolsku

„Napój tak brzydka trucizna i jady, co żadnej śliny nie puszcza przez zęby, Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby!” Kawę, bo o niej mowa, w okresie staropolskim albo kochano, albo nienawidzono. Na jakie dolegliwości zalecano jej picie? Kto założył pierwszą wiedeńską kawiarnię? O tym poniżej.
Trudno ustalić kiedy dokładnie ludzkość rozsmakowała się w kawie. Pierwsze wzmianki, najczęściej w formie legend, pochodzą już z XV wieku z terenów Etiopii. Tam po raz pierwszy pasterze mieli zainteresować się tą rośliną wydającą owoce, po zjedzeniu których owce zaczynały zachowywać się z niezwykłym ożywieniem. Nie wiadomo, na ile prawdziwa jest ta legenda, do faktów natomiast można zaliczyć istnienie u wybrzeży Jemenu portu Mokki, który ściśle specjalizował się w handlu kawą. Z tamtych terenów pochodzą też pierwsze relacje Europejczyków, którzy opisywali jej plantacje. Ponieważ szlaki którymi transportowano kawę pokrywały się ze szlakami mirry czy kadzidła, miała ona ułatwioną drogę na europejskie stoły, i tak przez Mekkę i Kair kawa wkrótce dotarła do Turcji, gdzie zyskała ogromna popularność.

Port Mokka na holenderskiej rycinie (mal. Jean Peeters, domena publiczna)

Pierwsze kontakty, czyli kawa po turecku.

W XVII wieku w Stambule działało około sześciuset kawiarni i spożywano rocznie około tysiąca ton ziaren kawy. W Turcji powstała cała kultura związana z piciem kawy, specjalne przystosowane do tego miejsca, naczynia i zwyczaje, która następnie za pośrednictwem Wenecji i Marsylii przyjęła się w Europie. W obu miastach zaczęto także, na wzór turecki, otwierać pierwsze kawiarnie. Do Polski napój ten docierał z Turcji przez Kamieniec Podolski oraz Lwów. Kawa szeroko rozpowszechniła się u nas w czasach saskich, kiedy ta dotychczasowa nowinka zagościła na salonach.
Kawa parzona w Polsce w XVII w. miała mało wspólnego z tą obecnie nam znaną. Był to bardzo gęsty, mętny napój, który pito cedząc przez trzymaną w zębach kostkę cukru – na wzór turecki. Gorzki smak i właściwości pobudzające tworzyły na tyle oryginalne i niespotykane połączenie, że kawę od początku albo kochano, albo jej nienawidzono. Do tej drugiej grupy niewątpliwie zaliczał się Andrzej Morsztyn, który po raz pierwszy pił kawę podczas swego pobytu na Malcie w 1643 roku. Swoje wrażenia opisuje w liście do brata następująco:
W Malcieśmy, pomnę, kosztowali kafy
Trunku dla baszów, Murata, Mustafy
I co jest Turków, ale tak szkarady
Napój tak brzydka trucizna i jady,
co żadnej śliny nie puszcza przez zęby
Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby!
(W. Barycz, Osiemnastowieczna pochwała…)
Za przeciwnika kawy powszechnie uważa się też Jana III Sobieskiego, który kosztując jej pod Wiedniem miał określić ten napój mianem „lada co”. Jednak pełna wypowiedź króla brzmiała Ów też Ormianin powrócił z Konstantynopola. Przywiózł mi tureckiej kawy, ale lada co. Obiecano mi lepszej( Kordian Tarasiewicz, Przygody z kawą i herbatą…) Sugeruje to, że król wyraził swoje wątpliwości nie do kawy jako napoju, ale do tej konkretnej którą uraczył go Ormianin.

Kawa na zdrowie!

Wzmianki o kawie pojawiają się także w popularnych na przełomie XVII i XVIII wieku kalendarzach oraz traktatach medycznych. Dla przykładu, w wydanym w 1703 w Zamościu Kalendarzu Polskim i Ruskim z prognostykiem pojawia się obszerna wzmianka o kawie, która określana jest jako „bób arabski”. Mówią o niej także podręcznik medyczny wydany w 1707 roku w CzęstochowieCompendium medicum austum, a także Promptuarium medicum empiricum, wydane w Krakowie w 1716 roku (tam kawa zalecana jest na dolegliwości żołądkowe). W połowie XVIII wieku pojawia się coraz więcej tekstów o kawie, a ona sama powoli przestaje być traktowana jak nowinka.
Piję ten trunek prawie wszystkie Orientalne i Europejskie nacye. Skutki tego napoju, że głowę wolną czyni od waporów żołądkowych, sen odbiera, wiatry rozpędza, w żołądku sprawuje konkokcję.
(B. Chmielowski, Ateny albo Akademia…)
Z kolej Dykcjonariusz Medyki Powszechnej wspomina:
Używanie tego napoju jest zbawienne dla osób temperamentu flegmistego, które są otyłem, które prowadzą życie próżniacze. Literaci ci, którzy nie piją nic prócz wody, wyborne czynią skutki z kawy
Dykcjonariusz Powszechnej…)

Pod niebieską butelką

Służąca z kawą (mal. John Frederick Lewis, domena publiczna)W historii picia kawy zaszczytne miejsce przypadło Jerzemu Franciszkowi Kulczyckiemu herbu Lis. Polak ten pochodził z miejscowości Sambor i, prawdopodobnie w młodym wieku, dostał się do tureckiej niewoli. Warunki w jakich przebywał nie mogły być zbyt ciężkie, gdyż oprócz perfekcyjnej znajomości tureckiego miał okazję spróbować kawy, a także dowiedzieć się w jaki sposób się ją przygotowuje. Po odzyskaniu wolności służył jako tłumacz królowi Sobieskiemu, jednak najbardziej wysławił się otwierając w 1683 roku „Pod niebieską butelką”, czyli pierwszą kawiarnię w Wiedniu, która szybko stała się wielką sensacją. Skąd Kulczycki zdobył po raz pierwszy ziarno, nie wiadomo. Według jednej z wersji Kulczycki otrzymał kawę od samego Jana Sobieskiego w nagrodę za swoje zasługi podczas bitwy pod Wiedniem, w innej – Kulczycki po przegranej Turków sam sobie wziął worki z kawą wykorzystując niewiedzę żołnierzy, którzy ziarno wzięli za paszę dla wielbłądów i nie uważali za atrakcyjny łup.
Według jeszcze innej wersji Kulczycki miał posiadać w swoim sklepie worki z nieznanym towarem i dopiero nieznany z imienia Włoch, który uprzednio przebywał w tureckiej niewoli, podsunął mu pomysł parzenia kawy. Jednak pomimo wszystkich niejasności faktem jest, że otwarcie „Pod błękitną butelką” rozpoczęło lawinowe otwieranie kawiarni – w Ulm, Strasburgu czy Frankfurcie nad Menem. Również wybór nazwy kawiarni nie jest jasny – kawy nigdy nie podawano w butelkach. Jak rozważa Edward Szymkowiak kluczem może być tutaj kolor niebieski, który w krajach zachodnioeuropejskich kojarzony był z lekarstwami i środkami mającymi zbawienny wpływ na zdrowie. Kawa, którą serwował w swojej kawiarni Kulczycki początkowo nie smakowała wiedeńczykom – była za gorzka. Dlatego Kulczycki wpadł na pomysł, aby słodzić ją miodem, a do współpracy namówił swojego sąsiada – piekarza, Petera Wendlera, który swoim popisowym bułeczkom nadał kształt półksiężyca (obecnie znane jako rogaliki), które doskonale komponowały się z turecką kawą. Kulczycki był bardzo znany za swojego życia, w kawiarniach innych miast, które wzorowały się na tej wiedeńskiej znajdowały się podobizny Polaka, a Wiedeńczycy uhonorowali go w XIX wieku nadając jednej z ulic jego imię. Założyciel pierwszej Wiedeńskiej kawiarni zmarł w wieku 54 lat, jednak nic już nie mogło zatrzymać efektu domina, który rozpoczął otwierając swój lokal.

Kawa w służbie trzeźwości

Kawiarnia Zimmermana w Lipsku (ryt. Georg Schreiber, domena publiczna)Moda na picie kawy zapanowała także w Polsce. Pijący kawę uważali się za osoby światowe i modne, w dobrym tonie było zarówno chodzenie do kawiarni jak i posiadanie kawy we własnym domu. Jednym z wielkich kawoszy a także propagatorem picia czarnego napoju był Józef Epifani Minasowicz, jeden z publicystów i redaktorów oświeceniowego Monitora. Przyczyniał się on do reklamowania kawy na łamach pisma i zachęcania, aby pito ją zamiast piwa i wina, co jego zdaniem, miało zapobiegać pijaństwu. Takie samo stanowisku prezentuje Kitowicz, który w swoim Opisaniu obyczajów… dowodzi, że moda na picie kawy z rana wyparła zwyczaj spożywania na śniadanie piwnej polewki przez kobiety. Lekka zupa na bazie piwa była często „doprawiana” przez panie gorzałką, co wprowadzało je w stan upojenia alkoholowego już z samego rana. Minasowicz miał swój udział w powstaniu pierwszej monografii o kawie w języku polskim, autorstwa ks. Tadeusza Krusińskiego – orientalisty i historyka, który 18 lat spędził w Turcji i Persji. W swojej pracy opisywał głównie prozdrowotne skutki picia kawy. Czarny napój na dobre zadomowił się w kulturze polskiej – w XVIII wieku był już nie tylko tematem dzieł paranaukowych, ale doczekał się także swojego miejsca w literaturze pięknej. Adam Czartoryski napisał krótką komedię pt. Kawa, która to została wystawiona w 1787 roku w Wiśniowcu przed Stanisławem Augustem. Literackie odwołania to kawy znajdziemy w utworach Ignacego Krasickiego, czy „Panu Tadeuszu”.

Kawy nigdy za mało.

Spożycie kawy na ziemiach polskich było bardzo wysokie – świadczą o tym zachowane XVIII wieczne księgi rachunkowe. I tak, według zapisów dotyczących zakupów podczaszego podolskiego Roztworowskiego, 1747 roku zakupił on w ciągu roku 6,5 funta kawy, a 10 lat później w 1757 roku – już 45 funtów. Według buchalterii hetmana Klemensa Branickiego w ciągu roku 1771 zakupił on 356 kg kawy – czyli prawie kilogram na dzień!
Co ciekawe, polska kawa miała bardzo dobrą opinię w oczach cudzoziemców. Według Johanna Kauscha pochodzącego z Austrii i odwiedzającego Rzeczpospolitą w XVIII wieku:
Dwie rzeczy przygotowują w Polsce doskonale jak nigdzie: jedna to chleb, a druga […] kawa. […] Kawa jest nadzwyczaj klarowna i tłusta, dlatego nie pije się jej więcej jak filiżankę. Źle przyrządzoną kawę w Polsce nazywają w Polsce niemiecką albo śląską”( J. J. Kausch, Wizerunek narodu polskiego…)
Erich Biester, współczesny mu podróżnik, potwierdza jego słowa:
Dobrą, mocną kawę nazywają tu, a nawet w sąsiednich krajach – polską, a słabą – niemiecką”( J. E. Biester, Kilka listów o Polsce…)
Kawa wkrótce z salonów trafiła również pod strzechy. Według Kitowicza stała się ulubionym napojem rzemieślników i mieszczan. Ze względów ekonomicznych uboższe warstwy przyrządzały napój kawowy jedynie z domieszką prawdziwego ziarna, dla smaku. Głównym jego składnikiem była palona pszenica lub cykoria, a także mleko, jednak wciąż kawa była tańsza od alkoholu, a także dawała energię potrzebną do pracy. Tym sposobem zyskała ogromną popularność, wśród wszystkich warstw społeczeństwa, a stopniowe rozrzedzanie gęstej i mętnej kawy mlekiem doprowadziło ją do takiej formy, jaką znamy dzisiaj.

Bibliografia:

  • W. Barycz, Osiemnastowieczna pochwała kawy, w: Silva Rerum, Kraków 1981
  • J. E. Biester, Kilka listów o Polsce pisanych latem 1971 w: Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, Warszawa 1963,
  • B. Chmielowski, Ateny albo Akademia wszelkiej scjencji pełna, Lwów 1745-46,
  • Dykcjonariusz Powszechnej Medyki i Chirurgii i Sztuki i Hodowli Bydląt, Warszawa 1788, t. III,
  • J. J. Kausch, Wizerunek narodu polskiego w: Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, Warszawa 1963,
  • J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, Wrocław 1970,
  • K. Tarasiewicz, Przygody z kawą i herbatą, anegdoty wydarzenia, Warszawa 2000,
  • K. Tarasiewicz, Kawa i herbata na ziemiach polskich. Handel, konsumpcja, obyczaje, Warszawa 2009,
  • E. Szymkowiak, Wokół Kawowego kubka, Toruń 1998.
redakcja: Przemysław Mrówka
Studentka piątego roku historii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się przede wszystkim XVIII i XIX, a szczególnie kwestiami społecznymi. Do pozostałych zainteresowań należą historia kuchni, podróży, medycyny i odkryć geograficznych i zagadnienia antropologiczne.
Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
Redakcja i autor zezwalają na jego dowolny przedruk i wykorzystanie (również w celach komercyjnych) pod następującymi warunkami: należy wyraźnie wskazać autora materiału oraz miejsce pierwotnej publikacji – Portal historyczny Histmag.org, a także nazwę licencji (CC BY-SA 3.0) wraz z odnośnikiem do jej postanowień. W przypadku przedruku w internecie konieczne jest także zamieszczenie dokładnego aktywnego odnośnika do materiału objętego licencją.
UWAGA: Jeśli w treści artykułu nie zaznaczono inaczej, licencja nie dotyczy ilustracji dołączonych do materiału – w kwestii ich wykorzystania prosimy stosować się do wskazówek w opisie pod zdjęciami, lub – w razie ich braku – o kontakt z redakcją: redakcja@histmag.org


Komentarze

Najpopularniejsze wpisy na blogu

Usta jak u glonojada, czy naprawdę te kobiety się Wam podobają?

To co niektóre kobiety robią dzisiaj z ustami dla mnie jest nieestetyczne. I nie, nie potępiam, bo każdy ze swoim ciałem może robić co chce. Ale dla mnie powieszone usta a'la glonojad wyglądają bardziej śmiesznie niż seksownie. A może nie mam racji? Trzy modelki:

Chusteczką w mrowisko, czyli ludowa metoda leczenia reumatyzmu

Tak do niedawna wyśmiewana i wyszydzana medycyna ludowa wraca do łask.  Stare domowe metody leczenia były oparte na wiedzy wynikającej z wieloletnich doświadczeń, dziś dodatkowo są wsparte badaniami laboratoryjnymi. Kuracja mrówkowa. Jest to metoda stara i sprawdzona. Nie polega wcale na wsuwaniu rąk czy nóg do mrowiska :) wystawiając się na lecznicze ukąszenia, a zastosowaniu zwykłej chustki. Trzeba trochę wzruszyć mrowisko i wrzucić w nie bawełnianą chustkę (może być też inny kawałek materiału). Po 2-3 godzinach strzepujemy mrówki, a chore miejsca owijamy chustką nasączoną kwasem mrówkowym. Pamiętajmy jednak, aby bez potrzeby nie niszczyć mrowiska. Wystarczy tylko lekkie wzruszenie wierzchniej warstwy!

Piękne słowa Piotra Fronczewskiego o matce

To jedne z najpiękniejszych wyznań jakie ostatnio słyszałam. Kto wie, może nawet przez ostatni rok czegoś bardziej wzruszającego nie przeczytałam. Zawsze lubiłam  Piotra Fronczewskiego - aktora, ale teraz zyskał mój szacunek jako człowiek. Piotr Fronczewski o opiece nad 103 letnią matką: "To jest dla mnie niezwykłe i bardzo cenne doświadczenie. Kiedy rano pomagam jej usiąść podaję śniadanie, przytulam na dzień dobry To jest stan , którego nie potrafię opisać Trzymając ją w ramionach mam przecież świadomość , że wziąłem się z niej Dalej nie ma już słów. Jest tylko bliskość. Milczenie. I cisza. Stają mi przed oczyma sceny , gdy to ona opiekowała się mną jako berbeciem. Dzisiaj staję przed nią jako stary człowiek wobec drugiego starego człowieka Ja tę naszą wspólną podróż przez życie rozpatruję w kategoriach cudu .Dziś spłacam dług za jej dobroć ,poświęcenie za te wszystkie lata gdy była dla mnie oparciem... . W tym naszym codziennym przytuleniu się porannym jest czysta miłość i wdz

Nie żyje Stasiu - Bandyta, bezdomny "aktor" z kanału "Papa Smerfik"

Pewnie pamiętacie, jak kilka dni temu informowałam o śmierci dwóch "aktorów" z filmików które są zamieszczane na kanale  Papa Smerfik.  Ten Youtuber z Ełku, wynajął dom w Orzyszu, gdzie bezdomni lub osoby uzależnione śpią, mieszkają i spożywają alkohol. I umierają.  Kilka dni temu umarła  Marta  i  Pindek , a teraz do tego coraz większego grona dołączył najpopularniejszy z nich wszystkich Stasiu - Bandyta . Dlaczego oni tak szybko umierają? Mam taką tezę. Dawniej, kiedy nie byli tak popularni, alkohol spożywali gdy na niego zapracowali. Albo sprzedając puszki, albo znalezione butelki, albo złom. Czasem ktoś dał im 2 złote. Kiedy zostali "aktorami" i stali się rozpoznawalni, zanotowali stały dopływ gotówki, a wraz z tym zwiększyła się  ilość spożywanego alkoholu. Brak hamulców w przypadku alkoholików szybko zwiększa degenerację organizmu i w efekcie pojawiają się zaburzenia i choroby zwiększające ryzyko śmierci.  Przeczytajcie wcześniejszy wpis z 25 listopada:  Umier

Wilno, każdy Polak powinien tam pojechać

  Wilno, to miasto bliskie sercu każdego Polaka. Byliśmy tam kilka razy, raz nocując przez dwie noce w pobliskich Trokach. Wilno słynie z pięknych barokowych kościołów i pałaców. Ale najwięcej turystów z Polski gromadzi się zawsze przed Ostrą Bramą gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej . Przypomina się wtedy tekst z Pana Tadeusza, tak jakby czas zatrzymał się w miejscu: " I wnet ujrzeli Ostrobramską bramę, Gdzie cudowna Madonna w ciemnej kaplicy Świeciła nad miastem. "

Tym tekstem "załatwisz" każdą staruszkę łajającą młodzież

  Ach, ta dzisiejsza młodzież! To zdanie zna chyba każdy młody człowiek. Jest to częsta reakcja na głośne śmiechy młodzieży, na przykład w komunikacji miejskiej czy na ulicach. Moim zdaniem to całkiem normalne, my też zachowywaliśmy się podobnie. Natomiast zastanawiam się, czy jest normalne, to co obserwujemy coraz częściej - grupa młodych ludzi wsiada do autobusu i od razu wyjmuje telefony. Nie śmieją się, nie rozmawiają, tylko przesuwają kciukiem po ekranie, a ich twarze oświetla niebieskawe światło. To wygląda jak scena z filmu grozy! A najlepszy tekst jaki słyszałam na kongresie psychologicznym na temat problemów młodzież był ten greps: "  Głównym problemem współczesnej  młodzieży jest fakt,  że się do niej już  nie zaliczasz."

Fryzjerka z rynku...

 Fryzjerka z rynku...   reklama czy ostrzeżenie?